Archidiecezjalne Dni Młodych w Wolinie pod hasłem: „Maryja wstała i poszła z pośpiechem” (Łk 1, 39) odbędą się w dniach 08.06. – 10.06. br. W programie integracja, koncerty znanych wykonawców ( m.in, ks. Maciej Czaczyk, Siewcy Lednicy), modlitwa, strefa relaksu i wspólnej zabawy, warsztaty tematyczne. Przybędą również goście z Niemiec reprezentujący Archidiecezję Bamberg. Szczegółowy program i wszystkie potrzebne informacje o spotkaniu znajdziemy na portalu młodych: www.ichtis.info.
Ostatnio natknąłem się na ciekawą bajkę. Otóż na oceanie była bajecznie zielona wyspa, na której mieszkała miłość, odwaga, bogactwo, duma i radość. Żyli sobie w harmonii i szczęśliwości, jak w raju. Ale jak to bywa na oceanie, niektóre wyspy na skutek ruchów tektonicznych zostają zalane wodami oceanu. Naszą wyspę szczęścia spotkało to samo. Wszyscy zaczęli szybko ją opuszczać, z wyjątkiem miłości. Ona bardziej niż inni była przywiązana do wyspy, miała nadzieję, że nie cała wyspa pogrąży się w oceanie. Tak, więc odwaga, bogactwo, duma i radość wsiadły na swoje statki i wypłynęły na ocean, krążąc niedaleko. Jednie miłość została.
Kiedy ostatnia część ziemi zaczęła się chwiać niebezpiecznie, zaczęła wołać o pomoc. Najpierw podpłynęła odwaga, zaczęła się tłumaczyć, że nie może nikogo wziąć na pokład, bo jej statek bojowy jest załadowany amunicją, przygotowuje się, bowiem do walki i niestety nie ma miejsca na pokładzie. Następnie podpłynęło bogactwo, ale także nie miało miejsca dla miłości na pokładzie statek był załadowany złotem, srebrem i drogocennymi kamieniami. Kolejno przypłynęła duma na swoim wspaniały żaglowcu, także nie miała jednak miejsca, cały pokład miała załadowany bardzo ważnymi sprawami. Niedaleko przepływała radość zbyt jednak była zajęta radowaniem się, że nie zauważyła, że miłość potrzebuje pomocy.
Nagle do tonącej wyspy podpłynęła wolno, skromna wiosłowa łódka, a w niej staruszek czas. Ja ciebie wezmę – powiedział i tak też uczynił. Od tej pory miłość zawsze wiąże się z czasem. On weryfikuje czy to, co nazywamy miłością, naprawdę miłością jest, czy tylko zwyczajnym zauroczeniem lub pustą obietnicą. Każda miłość zostaje poddana próbie czasu.
Miłość ma także inny związek z czasem. Polega ona między innymi na tym, że mamy czas dla osoby, którą kochamy i nie tylko wtedy, gdy chcemy miło i radośnie spędzić czas, ale wtedy, gdy jesteśmy obecni przy kimś, kto przeżywa swoje ciężkie chwile. Kiedy jedyną rzeczą jaką możemy dla niego zrobić to być przy nim…
Taką drogą miłości szła bł. Matka Teresa. Kiedy rozpoczynała swoją działalność, pierwszą rzeczą jaką zrobiła było zabranie z ulicy umierającego człowieka, zaniesienie go do nieużywanej świątyni buddyjskiej, umycie go i czuwanie przy nim aż do jego śmierci. Tak by mógł godnie umrzeć i nie czuł się aż tak osamotniony. Bł. Matka Teresa dała mu po prostu swój czas.
Jak bardzo dobrze rozumiała to bł. Matka Teresa z Kalkuty świadczy jedna z jej wypowiedzi: „Ludzie dzisiaj są spragnieni miłości, rozumiejącej miłości, która jest potężniejsza od samotności i nędzy i która jest jedyną na nie odpowiedzią.”
Taka forma miłości jaką prezentowała, a która polegała na tym by być z osobą potrzebującą jest chyba najwłaściwszym rozwiązaniem problemu biedy i nędzy. Potwierdza to jakby życie. Pamiętam kilka lat temu w sąsiedztwie mieszkała dobra starsza pani, wrażliwa na potrzeby innych. Pomagała wielu ludziom dając im co mogła. Pomagała też jednej młodej kobiecie, która często dzwoniła do jej drzwi. Starsza Pani litując się nad tragiczną sytuacją młodej osoby, ciągle dawała jej jakieś pieniążki. Faktycznie osoba ta miała trudną sytuację, nie miała światła w domu, na utrzymaniu miała dwójkę dzieci, na które nie dostawała alimentów. Ale po jakimś czasie zaczęło babci brakować pieniędzy na zaspokojenie swoich skromnych potrzeb, nie miała jednak sumienia odmówić proszącej.
Pewnego dnia gdy spotkałem ciągle potrzebującą i zapytałem, czy nie powinna gdzieś indziej szukać pomocy bo emerytka nie jest wstanie wziąć ja na utrzymanie i, że powinna mieć jakiś umiar i nie przychodzić codziennie po pomoc. Ona uśmiechnęła się jak dziecko przyłapane na kłamstwie i mówi mi, że nie przychodzi codziennie tylko co drugi dzień. Poza tym jak babcia daje to, dlaczego miałabym nie brać. Zrobiło mi się strasznie smutno.
Czy dobroć zawsze musi być nadużywana? Nie najlepiej zacząłem też myśleć o tej młodej matce, myślałem sobie: 'tak wysiadywać na ławce z koleżankami to czas ma, a pochodzić za swoimi sprawami czasu nie ma’. Po dłuższym zastanowieniu doszedłem jednak do wniosku, że ta młoda kobieta nie jest winna. Ktoś jej nie nauczył dbać o swoje życie, duże dziecko ma po prostu dzieci. Nie można jej pomóc dając jej pieniądze bo to nic nie zmieni w jej życiu. Z nią by należało być ucząc ją jak radzić sobie z problemami życia. To często robią siostry bł. Matki Teresy z Kalkuty.
ks. Rafał Masarczyk SDS Oborniki Śląskie 25.10.2003
fot. Vytautas Markunas SDB, Winter walk | Unsplash
Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem [Jezus] wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go!” I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni, żebym przejrzał”. Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą. (Mk 10, 46-52)
Przed świętem Paschy tłumy podążały do Jerozolimy. Także Jezus ze swymi uczniami spieszył się, aby zdążyć na czas. Zbliżała się godzina Jego męki i zmartwychwstania.
Także dzisiaj Jezus jest pośród nas i również się spieszy. Jednak twój okrzyk wiary może sprawić, że Pan zatrzyma się przed tobą.
Wstań
Zapewniam cię, że Jezus spogląda teraz na ciebie i mówi te same słowa, które wypowiedział wówczas: „Zawołajcie go”. W Ewangelii czytamy, że ludzie zawołali niewidomego i powiedzieli mu: „Odwagi! Podnieś się, wstań, woła cię”. To jest bardzo dobra nowina! Usłysz ją – Jezus cię woła, Jezus chce się tobą zaopiekować. On wysłuchał twojego wołania. Odwagi! Nie możesz już siedzieć przy drodze. Wstań! On cię wzywa, Słowo Boże cię woła.
Odrzuć
A teraz posłuchaj, co mówi to Słowo: Bartymeusz zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. Zrzucił z siebie płaszcz. Ten niewidomy żebrak miał płaszcz – gdy było mu zimno, przykrywał się nim. Płaszcz był dla niego czymś bardzo cennym, prawdopodobnie całym jego dobytkiem. A tu Bartymeusz odrzuca swój płaszcz! Dlaczego? Bo chce szybko iść do Jezusa. Idąc do Niego, nie mówi: „No dobra, idę…” Nie! On chce biegiem ruszyć do Jezusa!
Jak wielu z nas idzie do Jezusa powolutku? Może dlatego, że nie odrzuciliśmy swoich „płaszczy”? Ten płaszcz jest taki ciężki, że trudno w nim szybko chodzić. Może to jest grzech? Może to niewłaściwe podejście do życia? Nienawiść lub żal? Może to sytuacja grzechu, która jest w twoim życiu? Każdy z nas ma „płaszcz”, który musi odrzucić, aby przybiec do Jezusa.
Przyjdź
Do Niego nie wystarczy przyjść, trzeba przyjść szybko. Gdy Bartymeusz przyszedł do Jezusa, ten zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Innymi słowy, powiedział mu: „Ja mam wszelką moc na niebie i na ziemi.
W moim słowniku nie istnieje słowo niemożliwe. Wszystko jest możliwe dla Mnie. W szczególny sposób dla Mnie jest możliwe to, czego ty nie możesz. Jeśli nie możesz kierować swoim życiem, jeśli masz jakiś problem, którego nie umiesz rozwiązać – Ja jestem tutaj, stoję naprzeciwko ciebie. Czego pragniesz, Bartymeuszu?” To jest czek in blanco. Jezus podpisuje ten czek i mówi ci: „Napisz to, czego pragniesz”. To pytanie Jezus zadaje dzisiaj tobie i mnie. Dlatego na chwilkę zamknij oczy i posłuchaj tego Słowa, które jest czekiem Jezusa. Jezus mówi: „Ja mogę wszystko, ja jestem Panem, ja jestem Synem Dawida. Co chcesz, abym ci uczynił?” Odpowiedz sobie w sercu na to pytanie…
Poproś
A teraz oddaj Panu swoją ślepotę i znużenie – to, że wolałeś siedzieć przy drodze w poczuciu bezsensu, użalając się nad sobą… Masz przed sobą życiową szansę! Ale Jezus spieszy się do Jerozolimy, aby tam wypełnić wolę Ojca na krzyżu – więc wykorzystaj ten czas. Jezus przechodzi, jest przed tobą, trzyma w dłoni czek in blanco. Odpowiedz Mu.
Uwierz
W Ewangelii czytamy, że niewidomy wykrzyknął „Rabbuni”. To znaczy „Mistrzu”, a mistrz to ktoś, kto uczy mnie żyć. Tym samym Bartymeusz przyznaje, że Jezus jest Mistrzem, który uczy nowego sposobu życia, zgodnego z Jego Ewangelią. Ale „Rabbuni” oznacza nie tylko „Mistrzu” – oznacza „mój Mistrzu”, „mój jedyny Mistrzu”. Bartymeusz mówi tym samym do Jezusa: „Ty jesteś jedynym nauczycielem, który nauczy mnie jak żyć. Nie chcę, żeby ktokolwiek inny uczył mnie życia, tylko Ty, Jezu! Wyznaję Ci dziś: Ty jesteś moim Mistrzem”. Taka jest wiara Bartymeusza. Ty też masz teraz możliwość wyznać swoją wiarę. Święty Paweł mówi, że jeśli uwierzysz w sercu i wyznasz ustami, że Jezus jest Panem, że jest jedynym Mistrzem, to możesz otrzymać doświadczenie zbawienia przez Jezusa. Chcesz doświadczyć zbawienia teraz? Ale to oznacza, że musisz zrezygnować z każdego innego mistrza, z każdego innego środka zbawienia.
Idź
Potem Bartymeusz mówi: „Chcę widzieć, Jezu. Chcę widzieć drogę, widzieć kolory, twarze moich przyjaciół, dzieci, niebo. Przywróć mi wzrok”. A Jezus mówi: „Idź”. Zaraz, zaraz… przecież Bartymeusz chciał widzieć! A tu Jezus nie mówi: „patrz”, tylko: „idź”. W tej chwili dochodzimy do sedna tego cudu Jezusa. Cudem nie jest to, że Bartymeusz odzyskuje wzrok. Cudem jest, że on może teraz iść! Jego życie odnalazło cel i sens. Teraz Jezus mówi te słowa do ciebie: „Ty też masz cel swojego życia. Twoja wiara cię uzdrowiła”.
W Ewangelii czytamy, że niewidomy natychmiast odzyskał wzrok i szedł drogą za Jezusem. Przedtem siedział przy drodze. Chorobą było jego znużenie, apatia, brak nadziei. Teraz Bartymeusz ma drogę, którą może pójść. Wcześniej nie miał dokąd iść – teraz idzie do Jerozolimy, tam gdzie Jezus wypełni wolę Ojca. Bartymeusz również ma cel, jest nim pełnienie woli Boga.
A teraz to, co najpiękniejsze. Bartymeusz dotąd nie miał z kim iść. W tej chwili nie jest już samotny i odizolowany. Idzie do Jerozolimy z Jezusem! Z Nim wypełnia wolę Ojca. Jezus jest jego Przyjacielem, jego drogą, jego życiem. Czy poprosiłeś już Jezusa, aby stał się i twoim Przyjacielem?
Rabbuni! Jezu! Ty jesteś moim Mistrzem, moim jedynym Mistrzem. Jedynie Ty uczysz mnie jak żyć zgodnie z Twoim Słowem. Dzisiaj, Jezu, odrzucam wszelkich innych mistrzów w moim życiu. Wyznaję Ci, że od dzisiaj na zawsze Ty będziesz moim jedynym Mistrzem – i nie chcę iść za nikim innym, tylko za Tobą. Amen.
José H. Prado Flores
Szum z nieba
16 kwietnia 2023
„W niedzielę, 23 kwietnia, odbędzie się w Szczecinie kolejny Marsz dla Życia, który pod hasłem „CYWILIZACJA ŻYCIA” o godz. 15.00 wyruszy z Jasnych Błoni do Archikatedry. Będzie on osobistym świadectwem w obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Towarzyszyć nam będą słowa Świętego Jana Pawła II, który mówił do nas: „Szanuj, broń, miłuj życie i służ życiu – każdemu życiu ludzkiemu!”. Po Marszu dla Życia w Archikatedrze będzie Msza Święta z możliwością podjęcia Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego.”