Stop islamizacji chrześcijan

Jeśli chrześcijanie nabierają przekonania, że miecz i wojna są narzędziem zaprowadzenia Bożej sprawiedliwości i Królestwa Bożego, w pewnym sensie ulegają islamizacji. Najważniejszą różnicę między chrześcijaństwem a islamem zrozumiałem podczas mojej drugiej wizyty w Turcji. Zwiedzaliśmy pałac Top Kapi, gdzie w kaplicy relikwii przechowywane są najświętsze dla muzułmanów pamiątki, między którymi znajduje się miecz Muhammada i miecze czterech Sprawiedliwych Kalifów. Potem weszliśmy do kościoła katolickiego: nad ołtarzem znajdowała się dużych rozmiarów figura Ukrzyżowanego. I miecz, i krzyż są narzędziami zadawania śmierci. Jezus odrzucił miecz i przyjął krzyż. Muhammad przeczy krzyżowi, a jego wyznawcy otaczają szacunkiem jego miecz.

Sercem chrześcijaństwa, źródłem, z którego wypływa wszystko to, co w tym świecie chrystusowe, jest Święta Godzina, którą Jezus spędził w ogrodzie oliwnym, całkowicie sam w obliczu Ojca. Szukał Jego woli w obliczu zagrożenia nie tylko swojej misji, ale i swojego życia. Rozpoznał ostatecznie, że wolą Ojca jest, by wydał się w ręce ludzi i pozwolił zrobić im, co chcą: nawet jeśli Go ukrzyżują. Dla jednych była to i jest postawa szalona i głupia, dla drugich gorsząca, ale Apostołowie rozpoznali w niej najdoskonalszy przejaw mocy i mądrości Boga, bo uwierzyli, że oddając życie Jezus go nie stracił, ale posiadł na wieki, zmartwychwstał i króluje z Ojcem.

Ofiara Jezusa jest tym zaczynem, który pewna kobieta przygotowała i włożyła w trzy miary mąki, żeby się wszystko zakwasiło. Uobecniana obecnie w każdym zakątku ziemi przez rozsiany we wszystkich narodach świata Kościół wprowadza ludzi w Jego Ducha i rozszerza Boże Królestwo, pomału przekonując tych, którzy idą za Zmartwychwstałym Panem, że narzędziem zbawienia świata jest krzyż Chrystusa. Już na samym początku swojej drogi przez historię krzyż spotkał się z silnym oporem: wielu chciało pójść za Jezusem, ale woleli uznać, że męka i śmierć były jakąś fantazmą, zjawą, tylko i wyłącznie zmysłowym wrażeniem, a nie rzeczywistością. Kościół ich odrzucił.

Kiedy na scenę dziejów wkroczył Muhammad, uczynił to samo, co starożytni dokeci: włączył w swoje nauczanie Jezusa, ale bez krzyża. Dlatego chrześcijanie za nim nie poszli. Islam niosący w sobie sprzeciw wobec krzyża okazał się jednak trwalszy niż herezje doketyzmu. Jego siła – zarówno ideologiczna jak i militarna – stała się dla chrześcijan trwałą pokusą odrzucenia albo usunięcia na drugi plan tego, co dla Kościoła zasadnicze, przekonania, że ratunek jest w krzyżu, a nie w mieczu. Czy zatem chrześcijanie mają dać gardła za każdym razem, jak ktoś godzi w ich życie? Czy nie mogą się bronić? Czy nie wolno im wziąć do ręki miecza? Wolno. Obrona swojego życia, życia rodziny i narodu pozostaje prawem obowiązującym także chrześcijan. Jednak od dnia śmierci i zmartwychwstania Jezusa wiemy, że stare prawo, które mamy nie tylko w Księgach Mojżeszowych, ale i we krwi, nie zbawi nas, niczego nie zmieni, utrzyma nas w przeklętym kręgu odpowiadania przemocą na przemoc. Stare Prawo pozwalające na użycie miecza nie jest zbawcą, nie uwolni od zła, nie zaprowadzi Bożego Królestwa na ziemi. Jest co najwyżej wychowawcą – jak określił je św. Paweł – mądrze zastosowane może nas do Królestwa Bożego podprowadzić, ale nie wprowadzi nas do środka.

Różnica jest na pierwszy rzut oka subtelna, ale przy uważnym przyjrzeniu się kwestii okazuje się kluczowa. Jeśli chrześcijanie nabierają przekonania, że miecz i wojna są narzędziem zaprowadzenia Bożej sprawiedliwości i Królestwa Bożego, w pewnym sensie ulegają islamizacji. Jeśli sięgają po miecz z konieczności i z poczuciem, że nie naśladują w ten sposób Chrystusa, to nadal pozostają dziećmi Ewangelii i uważnie nasłuchują w sercu, czy czasem Bóg nie oczekuje od nich wkroczenia na drogę krzyża. Chrześcijanie wierzą, że to nie żołnierze ratują świat, ale męczennicy. Dla chrześcijan, którzy nie chcą islamizacji Europy i Polski (dodam na potrzeby czytelników, którzy moje słowa biorą za wspieranie islamizacji, że i ja tego nie chcę) mam radę: przede wszystkim pilnujmy Ewangelii, krzyża i Ducha Chrystusa. W wirze walki z islamem, naprawdę łatwo się nieświadomie zislamizować.

ks. Przemysław Szewczyk – prezbiter Kościoła rzymskokatolickiego Archidiecezji Łódzkiej. Patrolog, tłumacz. Prezes Stowarzyszenia Dom Wschodni – Domus Orientalis. Założyciel portalu patres.pl.