Wielka Orkiestra Politycznej Aktywności

Marcin Łukasz Makowski
 
fot. PAP / Andrzej Grygiel

Pamiętam jeszcze WOŚP, która była kolorowym festynem ludzkiej życzliwości. Pierwsze finały bez ideowych afiliacji, oskarżania kogokolwiek o nieudolność i politykowania. Dziś, kiedy Jurek Owsiak mówi wprost, że Polska to chory kraj a winą za to obarcza m.in. Kościół – warto sobie zadać pytanie: co się zmieniło? Czy nawet pomoc najsłabszym musi nas z czasem podzielić?
„Skąd tylu niezadowolonych z życia, odreagowujących stres na dzieciakach w tak haniebny sposób? Czasami myślę, że Polska to chory kraj” – mówi w wywiadzie dla WP.pl Jurek Owsiak, odnosząc się do głośnych przypadków maltretowania najmłodszych przez ich opiekunów. Zapytany o to, kogo obarcza za taki stan rzeczy odpowiada wprost: Rzecznika Praw Dziecka i Kościół. Dlaczego? Ponieważ „tuba tych instytucji jest dużo większa niż nasza”. A w domyśle naturalnie – i nic z tym faktem nie robią.
Smutna jest ewolucja wizerunku Jurka Owsiaka, który z bezstronnego człowieka-instytucji, powoli acz nieuchronnie zamienia się w politycznego aktywistę. Jakiś czas temu odgrażał się że „da z baśki” każdemu, kto ośmieli się mieć negatywne zdanie na temat przeszłości Wałęsy, niedawno otwarcie wyśmiewał Antoniego Macierewicza. Tym razem w wywiadzie o przemocy wobec nieletnich, oberwało się wspomnianemu Rzecznikowi Praw Dziecka oraz Kościołowi. Nie pierwszy zresztą raz.
Warto się w tym miejscu zatrzymać i zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Owsiak ma absolutną rację, oburzając się na jaskrawe i eksponowane w mediach przypadki maltretowania dzieci. Sytuacja, w której kilkumiesięczny malec zostaje skatowany przez swojego „ojca” albo „matkę” może wywołać tylko jedną reakcję – wściekłość. Zaraz po niej powinno jednak przyjść pytanie o to, co można zrobić aby podobnych patologii uniknąć. Jak walczyć ze znieczulicą ludzi, którzy na co dzień wolą odwracać głowy od „nie swoich problemów”, do momentu w którym jest już za późno? Co może zrobić państwo, aby opieka społeczne skuteczniej wyłapywała przypadki zaniedbań – rzadko przecież zdarza się, że dziecko zostaje pobite bez wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. Na te pytania Owsiak odpowiedzi nie udziela, proponując jedynie zmianę personalną na stanowisku Rzecznika. Według niego Orkiestra ma inne zadania, ale nie przeszkadza to, aby od czasu do czasu dołożyć tym, którzy i tak w kraju mają kiepską prasę.
Chcę, aby nie było w tej kwestii niedomówień, Kościół ma zakichany obowiązek przypominania na każdym kroku, że przemoc – szczególnie ta skierowana wobec bezbronnych – jest oznaką moralnego upadku i słabości. I nie należy z tego obszaru wykluczać tzw. „klapsów wychowawczych” i innych metod rzekomej dyscypliny. Zadawanie bólu i cierpienia nie jest i nie może być drogą do rozwoju człowieka. Zostaliśmy przecież wezwani nie do tego aby karcić, ale aby przebaczać. Jak trzeba, nawet siedemdziesiąt siedem razy. Czy za obecny stan rzeczy można jednak obarczać winą Kościół? Czy pogłębia on społeczne przyzwolenie wobec maltretowania dzieci? To bardzo mocne zarzuty, na których poparcie szef WOŚP nie podaje żadnych argumentów.
Coraz bardziej męczy mnie pretensjonalny ton Owsiaka, który mozolnie wypracowywany autorytet wykorzystuje do prowadzenia prywatnych krucjat, a swoją akcję zamienia w Wielką Orkiestrę Politycznej Aktywności. To znamienne, że wskazał on tylko dwie „instytucje” odpowiedzialne za zaniedbania. Jak gdyby zrównując instrumenty państwowe z działalnością religijną. Nie przeczytałem w tym wywiadzie o złych ministrach, złym rządzie – ot, pojawiła się wzmianka, że w nieudolnej opiece społecznej trafiają się czasem zwykli niekompetentni urzędnicy.
Na tym w poprawianiu Kościoła Owsiak jednak nie poprzestaje, na pytanie o gender opowiadając: „Radziłbym Kościołowi, by wykorzystał energię na mówienie o bestialstwie ludzi dorosłych wobec dzieci, bo to ważniejsze niż gender. Zresztą temat ten nie zaszczepił się w świadomości Polaków”.
Niestety w całym wywiadzie, a ostatnio również w działalności WOŚP, widzę coraz większe pomieszanie z poplątaniem. Z jednej strony ogólnopolska akcja ponad podziałami, z drugiej ideowe pstryczki w nos „niekompetentnych instytucji”. Zbiórka na najstarszych, i jakieś niejasne słowa o poparciu eutanazji. Korzystanie z pomocy państwa, które za własne pieniądze urządza festyny oraz transmituje zbiórkę, aby chwilę później się na to państwo obrażać i nazywać chorym.
Z dystansu niestety wygląda to tak, jak gdyby formuła bezstronnej akcji charytatywnej powoli się wyczerpywała. Na jej miejsce wchodzi coś innego – model świeckiej charytatywności – który w domyśle ma wyprzeć tą religijną. Owsiak świadomie stawia Kościół w jednym rzędzie z urzędami i opieką społeczną. Chciałby, aby nie ostrzegał przed groźnymi ideologiami, ale zabrał się za ratowanie najmłodszych z rąk domowych katów. Nie tyle angażował się społeczne, co jedynie zbierał „na chore dzieci”. A Kościół powołany jest do obu tych rzeczy na raz. Nigdy tylko do jednej.
Na koniec przekornie powiem tak – jak co roku do przysłowiowej „puszki” pieniądze wrzucę, ponieważ uważam, że WOŚP stanowi jedną z najskuteczniejszych akcji ratujących ludzkie życie. Mimo wszystko. Mam jednak takie ciche marzenie, aby stała się jeszcze raz tym, czym powoli przestaje być. Ideą łączącą Polaków ponad podziałami. A nie szantażem emocjonalnym i narzędziem spełniania politycznych ambicji. Obojętnie dla jak szczytnych celów.

Przy tej okazji nie zapominajmy również, że ci, którzy z różnych wzglęgów nie chcą wspierać WOŚP, mogą się przyczynić do pomocy najbiedniejszym i wykluczonym poprzez wspomaganie akcji CARITAS. Niech jedno nie odbywa się kosztem drugiego.


Do siego roku!

Marek Zając
 
 

Jakiż będzie Rok Pański 2014? Cóż zapowiadają fenomena niebieskie, planet i gwiazd układy?

Czyż czasy ostatnimi komety o ognistych warkoczach widywano albo nieboskłon czerwienią krwawą zaszedł, wieszcząc wojny i plagi wszelakie, tamtym egipskim podobne? A może jutra przebłysków szukać winniśmy w jelitach zwierzęcych, jak to czynili bezbożni Greczynowie i Rzymiany? Albo z fusów wróżyć bądź jak nasze białogłowy w kształtach wosku przelanego przyszłość odczytywać?

Nie tędy jednak, bracia i siostry, droga. To wszystko pogaństwo, bałwaństwo i bujdy dla dzieciaków. Bóg po to człekowi rozum dał, żeby nim jako floretem albo rapierem fechtował. Angliczanin światły, imć Sherlock, sztuką dedukcyji to uczenie nazywa, a idzie wszelako o wniosków z różnych faktów wyciąganie, jak z kłębka nić prząśniczka wyciąga.

Cóż więc owo dedukowanie, owo prognozowanie rzeczy przyszłych w oparciu o przeszłe podpowiada? Począć niestety trza od spraw, które frasunek powszechny przyniosą. Otóż w Roku Pańskim 2014 rodzaj ludzki pozbawion będzie możności oglądania dziwów, które jeno Polacy wyczyniać potrafią. A mianowicie na futbolowym turnieju nad Amazonką, gdzie różniste ludy o złoty puchar potykać się będą, począwszy od Negrów o skórach jako heban, przez Azyjatów małych, a gibkich, po ludy z Polszczą sąsiadujące – naszych Orłów zbraknie. Nie zobaczą więc ludziska takich fenomenów jak zwycięskie remisy, a nawet zwycięskie porażki. Tępy jeno futbol się ostanie, taktyka podstępna i sztuczki dryblerskie, tężyzna ordynaryjna – ale się bez Polaków moralna wyższość nie objawi, co człekowi piękną prawdę przypomina, że nie wynik, ale udział i chęć szczera się liczą…

W ogóle powodów, żeby nos poza nasze opłotki wyściubiać – nie widzę. U nas bowiem wszystko cudnie się będzie działo, bośmy na to zasłużyli. Rok to będzie dwóch elekcyj – do Eurosejmu oraz na wójtów, rajców i wszelakich innych wielmożów po miastach, miasteczkach i chutorach siedzących. Na horyzoncie zaś już dwie insze elekcje majaczą. A wiadomo po caluśkim świecie, że w Polszcze polityk to człek spokojny, na owym dobru wspólnym od rana do wieczora skupiony i o nie zatroskany. Będą więc merytoryczne debaty niczym na Sorbonach i Oxfordach toczyć. Nie będą kłamać ni błotem na adwersarzy ciskać. Obietnice jeno takie składać będą, co spełnione być mogą. Miłość i zgoda przez rok panować w naszych progach będą, więc lud się będzie weselił, w bogactwo i sadło obrastał, boć fortuna nam sprzyjać musi, skoro tak zacni sternicy łodzią kierują.

W naszym Kościele też elekcyja ważna się odbędzie, na przewodniczącego Episkopatu mianowicie. I tu jeno dobre wieści. Bo nieważne, kogo wybiorą – lękliwego czy chrobrego, jak bakałarz oczytanego czy niezbyt w księgach biegłego, cnotliwego czy światowymi sprawami zaprzątniętego, starego czy młodego –  i tak legion katolickich żurnalistów zakrzyknie, że najlepszego z najlepszych wybrano. Boć u nas w Kościele świętych czasem może zbraknąć, ale dworaków i klakierów zawsze ci u nas dostatek.

Zamiast się więc czymkolwiek frasować, powiedz sobie człeku – nim północ wybije – że rok czeka Cię najwspanialszy. A potem tylko trzymać się tego musisz przez dwanaście miesięcy jak jeździec grzywy konia cwałującego – i tak się stanie. Bo jak mówią magicy w naszych czasach coachami zwani: wszystko zaczyna się w głowie! Do siego roku!

Marek Zając – dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce religijnej i społecznej. Od 2000 roku był członkiem redakcji Tygodnika Powszechnego, a od stycznia 2005 kierował działem religijnym tego czasopisma[1], które opuścił w 2007 roku[2]. Obecnie współpracuje z Tygodnikiem jako felietonista i publicysta. Prowadzi religijny program w TVP „Między ziemią a niebem”.


Gender w „Wysokich Obcasach”

Jacek Siepsiak SJ
 
(fot. z mostly absent / flickr.com)

Gender, gender, gender – tyle się o nim teraz słyszy. I oto podczas oczekiwania na list biskupów na ten jakże zawiły temat, pojawia się w „Wysokich obcasach” wywiad, który ma odpowiedzieć na pytanie „Co to jest ten dżender?” Jest to zapis rozmowy z Panią Barbarą Limanowską, która od trzech lat pracuje w European Institute for Gender Equality (EIGE). Ta agencja sprawdza, jak działa gender mainstreaming, czyli polityka równościowa, we wszystkich krajach Unii Europejskiej.

Zabrałem się za czytanie tego tekstu. I śledziłem go z coraz większym zdumieniem. To wcale nie było o gender. To były wspomnienia o feminizmie. Mówiło się o konieczności odróżniania kobiet od mężczyzn, o dostosowywaniu prawa do potrzeb kobiet, a nie tylko mężczyzn. Wszystkie przykłady, też ten tytułowy o odśnieżaniu miasta w Szwecji, wskazywały na różnice między potrzebami kobiet a mężczyzn. Pani Barbara wspominała swoje różne zaangażowania, m.in. pracę w „La Strada”, gdzie walczyła z handlem kobietami. Ciekawe życie. Nawet godne pochwały. Nie ma się czego czepić! Wszelka krytyka byłaby nie na miejscu.

Nie chciałbym być złośliwy, ale mam wrażenie, że o to chodziło. Tak przedstawić gender, by list biskupów był nie na miejscu. To moje wrażenie potwierdziło jeszcze parę innych wypowiedzi w mediach przedstawiających gender wręcz jako wymysł księży.

Ogólny obraz to pomieszanie z poplątaniem. Bo albo uznajemy że różnice są albo że ich nie ma. Albo płeć jest uwarunkowana biologicznie albo nie jest. Powinniśmy walczyć (budując odpowiednie prawa) o zacieranie różnic kulturowych między płciami albo walczyć o specjalne prawa dla kobiet (jak np. wcześniejsze odśnieżanie chodników przed ulicami, jak to ma teraz miejsce w pewnym mieście w Szwecji i co spowodowało zmniejszenie ilości wypadków zwłaszcza wśród kobiet, które częściej niż mężczyźni chodzą po chodnikach).

Chciałoby się machnąć ręką i poczekać, aż sobie „filozofowie” wyjaśnią na czym polega ten gender. W końcu przed Kościołem ważniejsze wyzwania stawia papież Franciszek.

Ale jednak okazuje się, że ta ideologia zaczyna przenikać do prawa w postaci różnych dyrektyw. Brak precyzyjnej definicji i dowolność w podkładaniu różnych absurdalnych tez pod to określenie może odbić się bardzo boleśnie na naszej codzienności regulowanej przez przepisy. Boję się, by słowo gender nie stało się takim oszustwem jak swego czasu słowo demokracja ludowa. Na koniec okazywało się, że głosując na demokrację popierałeś dyktaturę.

Episkopat ma prawo ostrzegać. Kto jednak wyjaśni, rozróżni nurty, nazwie odmiany? Potrzeba szerszego dokumentu. Potrzeba pracy filozofów, etyków, prawników. Inaczej przepisy staną się narzędziem kolejnego oszustwa w naszych dziejach.


NARODZENIE PAŃSKIE                                                                       25 grudnia 2013

Msza w nocy

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE

 l. „Dziś narodził się nam Zbawiciel”. Przyszedł po to, aby przywrócić naszą więź z Bogiem. Ta Dobra Nowina przynosi radość ludziom wszystkich czasów. Dodaje otuchy i wlewa nadzieję także w nasze współczesne serca, w czasie, kiedy tak wielu ludzi pogrążonych jest w nocy beznadziejności, zwątpienia i lęku o przyszłość. Pełni wiary i radości świętujemy więc ten szczególny czas Bożego Nawiedzenia. Niech te święta dla wszystkich Drogich Parafian i Gości będą pełne Bożego błogosławieństwa i miłości, którą przynosi ze sobą Boży Syn pod nasze dachy, w nasze rodziny i serce każdego z nas. Niech ta Boża radość i miłość przedłuża się na kolejne dni naszego świętowania i na całą naszą, nieraz trudną codzienność.

 2. W ciągu świątecznego dnia w naszym kościele Msze św. będą jeszcze o godz. 10 3o, 12 oo, 18 oo

 4. Jutro, tradycyjnie drugi dzień Bożego Narodzenia, a zarazem święto św. Szczepana, pierwszego męczennika. Msze św. w naszym kościele o godz. 9 oo, 10 3o, 12 oo i 18 oo. Zbiórka do puszek na KUL i Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego

 5. Przez cały tydzień trwa oktawa Bożego Narodzenia, co oznacza, że cały tydzień jest jakby przedłużonym dniem uroczystości Bożego Narodzenia. Liturgicznie te dni się między sobą nie różnią i każdego dnia w modlitwie eucharystycznej wypowiadamy słowa: …uroczyście obchodzimy święty dzień, w którym Najświętsza Maryja Dziewica wydała na świat Zbawiciela. Chciejmy tę radość wyrazić również naszą postawą, powstrzymując się od prac niekoniecznych. Obchód oktawy znosi również obowiązek piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych.

 6. Niech Boże błogosławieństwo towarzyszy naszemu świętowaniu i niech napełnia nas pokojem i radością.

 NARODZENIE PAŃSKIE                                                                          25 grudnia 2013

Msza w dzień

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE

 l. W święta Bożego Narodzenia radujemy się z faktu, że Bóg wkroczył w dzieje ludzkości, że „Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami”. Aby przeżyć tę tajemnicę prawdziwie po chrześcijańsku, nie ograniczajmy się tylko do zewnętrznych obrzędów i zwyczajów. Zechciejmy dotrzeć do źródła tej radości, do samej Tajemnicy Wcielenia. Przeżywajmy te święta w gronie rodzinnym, pochyleni nad Dobrą Nowiną zwiastującą pokój i miłość.

 2. Niech łaska i moc Przychodzącego Pana napełnia nas pokojem pośród wszelkich przeżywanych trudności i obaw o przyszłość. Zechciejmy otworzyć się na działanie Bożego Słowa, które stało się Ciałem, i przyjąć Je, aby jak słyszeliśmy w Ewangelii, dało nam Ono moc, byśmy coraz bardziej stawali się Jego wiarygodnymi świadkami. Życzę tego z całego serca nie tylko wszystkim obecnym tu w tej świątyni, ale wszystkim mieszkańcom naszej parafii i wszystkim, którzy przebywają tutaj gościnnie w tych dniach. Proszę też, abyście stali się jak aniołowie i zanieśli te życzenia wszystkim tym, którzy nie mogą lub też jest im trudno do naszej świątyni dzisiaj przyjść. Chciejmy dzielić się tą dobrą nowiną ze wszystkimi, z którymi się spotkamy.

 3. Jutro tradycyjnie drugi dzień Bożego Narodzenia, a zarazem święto św. Szczepana, pierwszego męczennika. Msze św. w naszym kościele o godz. 9 oo, 10 3o, 12 oo i 18 oo. Zbiórka do puszek na KUL i Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego.

 4. Przez cały tydzień trwa oktawa Bożego Narodzenia, co oznacza, że cały tydzień jest jakby przedłużonym dniem uroczystości Narodzenia Pańskiego. Liturgicznie te dni się między sobą nie różnią i każdego dnia w modlitwie eucharystycznej wypowiadamy słowa: …uroczyście obchodzimy święty dzień, w którym Najświętsza Maryja Dziewica wydała na świat Zbawiciela. Chciejmy to radość wyrazić również naszą postawą, powstrzymując się od prac niekoniecznych. Obchód oktawy znosi również obowiązek piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych.

 6. Niech Boże błogosławieństwo wzmocni naszą radość i poczucie wspólnoty.

 ŚW. SZCZEPANA, PIERWSZEGO MĘCZENNIKA                              26 grudnia 2013

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE

 1. Dziś drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, jak to tradycyjnie określamy. Tak naprawdę jednak to cały tydzień następujący po uroczystości Narodzenia Pańskiego powinniśmy przeżywać jako jedną długą uroczystość. Stąd tydzień ten nosi nazwę oktawy.

 

2. Dzisiejsze święto świętego Szczepana, jak i te, które będziemy obchodzić w następnych dniach (27 grudnia piątek – św. Jana Ewangelisty; (Msza Św. o g. 9 oo) 28 grudnia sobota– św. Młodzianków; (Msza Św. o g. 18 oo) i 29 grudnia niedziela– św. Rodziny), wpisują się w obchody oktawy uroczystości Narodzenia Pańskiego. Ukazują nam one, że nie świętujemy w tych dniach jedynie rocznicy ziemskiego narodzenia naszego Zbawiciela, lecz w wydarzeniu tym zawiera się już cała ekonomia zbawienia. Zarówno dzisiejsze święto, jak i te w następnych dniach ukazują nam wielką prawdę, że Chrystus, który narodził się w Betlejem, zaprasza nas do współpracy w dziele zbawienia, do włączenia się w Jego misję. Otwórzmy się na ten dar i kontemplując tajemnicę Bożego Narodzenia, pytajmy Boga, jak mamy realizować w codzienności misję, do której nas wezwał.

3. Pamiętamy, że w święto św. Młodzianków tradycyjnie modlimy się w intencji poszanowania każdego poczętego życia, w intencji dzieci nienarodzonych.

4. W najbliższą niedzielę, 29 grudnia, czcimy Świętą Rodzinę: Jezusa, Maryję i Józefa. Zachęcamy przede wszystkim do licznego i właśnie rodzinnego udziału w Eucharystii. Święta Rodzina Nazaretańska dla nas i naszych rodzin jest wzorcem i odniesieniem, jak mamy żyć w rodzinie i poprzez rodzinę. Wspólnie będziemy prosić o świętość naszych rodzin.

 5. Przypominam, że wizytę duszpasterską, kolędę, rozpocznę od dnia 02 stycznia 2014 r. Niech odwiedziny kapłana w naszym domu staną się okazją do dania świadectwa naszej wiary, jak też do braterskiego spotkania całej rodziny ze swoim duszpasterzem. Jeżeli ze względu na czas pracy lub inne przeciwności ktoś nie może przyjąć kapłana w wyznaczonym czasie, to prosimy o zgłoszenie w zakrystii lub w tak, byśmy wspólnie mogli ustalić dogodny czas. Plan kolędy zostanie podany w najbliższą niedzielę.

 6. Raz jeszcze pragnę życzyć wszystkim naszym parafianom i ich gościom głębokiego przeżycia tego czasu świętowania Bożego Narodzenia.

 Ks. Darek Kiljan


Zamiast karpia zabije dziecko

Wojciech Żmudziński SJ
 
Pewna feministka, Katarzyna B., zakomunikowała ostatnio w rozmowie z naTemat, że zamierza na Wigilię zabić własne dziecko. Uważa, że ma do tego pełne prawo i nikt nie będzie jej dyktował, co ma zrobić z plątaniną swoich komórek.

 Nie zabijaj karpia czyli „nie baw się w kata, kup karpia w płatach”. Za ciebie zabije go ktoś inny. Po co mieć łuski na rękach? Gdy taki żywy karp pływa sobie w wannie i gdy nasze urodzone już dzieci przywiążą się do niego, to wówczas pozbawienie go życia nabiera znamion okrucieństwa.

Świadome zabicie żywej istoty może odbić się na człowieku traumą, którą trzeba będzie leczyć – przestrzegają psycholodzy. Chyba, że nie nazwiemy tego zabijaniem lecz jedynie przyrządzaniem tradycyjnej potrawy.

Pewna feministka, Katarzyna B., zakomunikowała ostatnio w rozmowie z naTemat, że zamierza na Wigilię zabić własne dziecko. Uważa, że ma do tego pełne prawo i nikt nie będzie jej dyktował, co ma zrobić z plątaniną swoich komórek. W rozmowie z posłem Jackiem Żalkiem nazywa zabicie poczętego dziecka pozbyciem się płodu, ale już w rozmowie z naTemat pozbawieniem życia ludzkiego zarodka. Czyli ma świadomość tego co zamierza zrobić.

Ileż eufemizmów wymyślili ludzie na zabijanie innych ludzi, by nie było ono takie straszne?! Likwidowanie, eliminowanie, ostateczne rozwiązanie problemu, czystka, akcja prewencyjna, selekcja, spędzenie płodu, wymierzenie sprawiedliwości, a nawet wolność wyboru.

Jakkolwiek nazwiemy zabicie człowieka, nie zmieni to faktu, że ktoś stracił życie z czyjejś ręki. Gdy matka zabija własne dziecko, podnosi do zabójstwa rękę, która powinna zapewnić miłość i bezpieczeństwo.

Czy zestawienie wigilijnego karpia i poczętego dziecka nie jest chamską retoryką wymierzoną w biedne kobiety, broniące swojego prawa do aborcji? Cyniczna zapowiedź Katarzyny B. powinna być w cywilizowanym kraju potraktowana jako groźba karalna. Ta wigilijna groźba pozbawienia życia skierowana pod adresem poczętego dziecka niewiele różni się od chorej wizji stworzonej przez chińskiego powieściopisarza Mo Yana w książce „Kraina wódki”. Laureat literackiej Nagrody Nobla opisuje dzieci serwowane na półmisku jako wyśmienita potrawa. Jakże niedaleka od wizji pisarza jest rzeczywistość. Otóż z nienarodzonych dzieci robi się nie tylko kosmetyki. The Seul Times donosił wiosną tego roku o handlu nienarodzonymi dziećmi w celach spożywczych

Zdrowe społeczeństwa bronią się przed takimi wynaturzeniami, a człowiek który milczy w obliczu okrucieństwa, i to okrucieństwa zapowiedzianego z uśmiechem na twarzy, prędzej czy później, bać się będzie spoglądania w lustro.