Intencje Mszy Św.

III Niedziela zwykła 26.01.2014

9 oo za biednych samotnych i opuszczonych

103o +Fabian Fordon

12 oo +Józefa(k)Kaczmarek 3 rocznica śmierci

18 oo +Hieronim, +Łucja Wójek, +Adela, + Józef Aleksandrowicz

Wtorek            g. 18 oo……………………………

Środa               g. 18 oo ……………………………………

Czwartek         g. 18 oo W dniu urodzin Stefka 3 rocznica

Piątek            g. 18 oo……………………………

Sobota           g. 9 oo  Aleksandra (k) Robert w dniu urodzin

 

Ofiarowanie Pańskie 02 Lutego 2014 roku.

9 oo    +Stanisława Trelińska 23 rocznica śmierci

10 3o + Stanisław Dąbrowski 9 rocznica śmierci, ojciec +Stanisław Dąbrowski

12 oo +Mirosław Piasecki 5 rocznica śmierci oraz za zmarłych rodziców

18 oo +Władysław, +Elżbieta Dmytruk 1 rocznica śmierci.


PRZEKAŻ 1% SWOJEGO PODATKU

PRZEKAŻ 1% SWOJEGO PODATKU

NA RZECZ PRZEBUDOWY KOŚCIOŁA

W ZAŁOMIU

KRS 0000239323 Z DOPISKIEM: „PRZEBUDOWA ZAŁOM”

 


Proszę o wpłatę na konto parafii kwoty 400 zł.,  jadących na kanonizację Jana Pawła II, lub bezpośrednio do mnie. Ks. darek kiljan proboszcz.


Wielka Orkiestra Politycznej Aktywności

Marcin Łukasz Makowski
 
fot. PAP / Andrzej Grygiel

Pamiętam jeszcze WOŚP, która była kolorowym festynem ludzkiej życzliwości. Pierwsze finały bez ideowych afiliacji, oskarżania kogokolwiek o nieudolność i politykowania. Dziś, kiedy Jurek Owsiak mówi wprost, że Polska to chory kraj a winą za to obarcza m.in. Kościół – warto sobie zadać pytanie: co się zmieniło? Czy nawet pomoc najsłabszym musi nas z czasem podzielić?
„Skąd tylu niezadowolonych z życia, odreagowujących stres na dzieciakach w tak haniebny sposób? Czasami myślę, że Polska to chory kraj” – mówi w wywiadzie dla WP.pl Jurek Owsiak, odnosząc się do głośnych przypadków maltretowania najmłodszych przez ich opiekunów. Zapytany o to, kogo obarcza za taki stan rzeczy odpowiada wprost: Rzecznika Praw Dziecka i Kościół. Dlaczego? Ponieważ „tuba tych instytucji jest dużo większa niż nasza”. A w domyśle naturalnie – i nic z tym faktem nie robią.
Smutna jest ewolucja wizerunku Jurka Owsiaka, który z bezstronnego człowieka-instytucji, powoli acz nieuchronnie zamienia się w politycznego aktywistę. Jakiś czas temu odgrażał się że „da z baśki” każdemu, kto ośmieli się mieć negatywne zdanie na temat przeszłości Wałęsy, niedawno otwarcie wyśmiewał Antoniego Macierewicza. Tym razem w wywiadzie o przemocy wobec nieletnich, oberwało się wspomnianemu Rzecznikowi Praw Dziecka oraz Kościołowi. Nie pierwszy zresztą raz.
Warto się w tym miejscu zatrzymać i zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Owsiak ma absolutną rację, oburzając się na jaskrawe i eksponowane w mediach przypadki maltretowania dzieci. Sytuacja, w której kilkumiesięczny malec zostaje skatowany przez swojego „ojca” albo „matkę” może wywołać tylko jedną reakcję – wściekłość. Zaraz po niej powinno jednak przyjść pytanie o to, co można zrobić aby podobnych patologii uniknąć. Jak walczyć ze znieczulicą ludzi, którzy na co dzień wolą odwracać głowy od „nie swoich problemów”, do momentu w którym jest już za późno? Co może zrobić państwo, aby opieka społeczne skuteczniej wyłapywała przypadki zaniedbań – rzadko przecież zdarza się, że dziecko zostaje pobite bez wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych. Na te pytania Owsiak odpowiedzi nie udziela, proponując jedynie zmianę personalną na stanowisku Rzecznika. Według niego Orkiestra ma inne zadania, ale nie przeszkadza to, aby od czasu do czasu dołożyć tym, którzy i tak w kraju mają kiepską prasę.
Chcę, aby nie było w tej kwestii niedomówień, Kościół ma zakichany obowiązek przypominania na każdym kroku, że przemoc – szczególnie ta skierowana wobec bezbronnych – jest oznaką moralnego upadku i słabości. I nie należy z tego obszaru wykluczać tzw. „klapsów wychowawczych” i innych metod rzekomej dyscypliny. Zadawanie bólu i cierpienia nie jest i nie może być drogą do rozwoju człowieka. Zostaliśmy przecież wezwani nie do tego aby karcić, ale aby przebaczać. Jak trzeba, nawet siedemdziesiąt siedem razy. Czy za obecny stan rzeczy można jednak obarczać winą Kościół? Czy pogłębia on społeczne przyzwolenie wobec maltretowania dzieci? To bardzo mocne zarzuty, na których poparcie szef WOŚP nie podaje żadnych argumentów.
Coraz bardziej męczy mnie pretensjonalny ton Owsiaka, który mozolnie wypracowywany autorytet wykorzystuje do prowadzenia prywatnych krucjat, a swoją akcję zamienia w Wielką Orkiestrę Politycznej Aktywności. To znamienne, że wskazał on tylko dwie „instytucje” odpowiedzialne za zaniedbania. Jak gdyby zrównując instrumenty państwowe z działalnością religijną. Nie przeczytałem w tym wywiadzie o złych ministrach, złym rządzie – ot, pojawiła się wzmianka, że w nieudolnej opiece społecznej trafiają się czasem zwykli niekompetentni urzędnicy.
Na tym w poprawianiu Kościoła Owsiak jednak nie poprzestaje, na pytanie o gender opowiadając: „Radziłbym Kościołowi, by wykorzystał energię na mówienie o bestialstwie ludzi dorosłych wobec dzieci, bo to ważniejsze niż gender. Zresztą temat ten nie zaszczepił się w świadomości Polaków”.
Niestety w całym wywiadzie, a ostatnio również w działalności WOŚP, widzę coraz większe pomieszanie z poplątaniem. Z jednej strony ogólnopolska akcja ponad podziałami, z drugiej ideowe pstryczki w nos „niekompetentnych instytucji”. Zbiórka na najstarszych, i jakieś niejasne słowa o poparciu eutanazji. Korzystanie z pomocy państwa, które za własne pieniądze urządza festyny oraz transmituje zbiórkę, aby chwilę później się na to państwo obrażać i nazywać chorym.
Z dystansu niestety wygląda to tak, jak gdyby formuła bezstronnej akcji charytatywnej powoli się wyczerpywała. Na jej miejsce wchodzi coś innego – model świeckiej charytatywności – który w domyśle ma wyprzeć tą religijną. Owsiak świadomie stawia Kościół w jednym rzędzie z urzędami i opieką społeczną. Chciałby, aby nie ostrzegał przed groźnymi ideologiami, ale zabrał się za ratowanie najmłodszych z rąk domowych katów. Nie tyle angażował się społeczne, co jedynie zbierał „na chore dzieci”. A Kościół powołany jest do obu tych rzeczy na raz. Nigdy tylko do jednej.
Na koniec przekornie powiem tak – jak co roku do przysłowiowej „puszki” pieniądze wrzucę, ponieważ uważam, że WOŚP stanowi jedną z najskuteczniejszych akcji ratujących ludzkie życie. Mimo wszystko. Mam jednak takie ciche marzenie, aby stała się jeszcze raz tym, czym powoli przestaje być. Ideą łączącą Polaków ponad podziałami. A nie szantażem emocjonalnym i narzędziem spełniania politycznych ambicji. Obojętnie dla jak szczytnych celów.

Przy tej okazji nie zapominajmy również, że ci, którzy z różnych wzglęgów nie chcą wspierać WOŚP, mogą się przyczynić do pomocy najbiedniejszym i wykluczonym poprzez wspomaganie akcji CARITAS. Niech jedno nie odbywa się kosztem drugiego.


Do siego roku!

Marek Zając
 
 

Jakiż będzie Rok Pański 2014? Cóż zapowiadają fenomena niebieskie, planet i gwiazd układy?

Czyż czasy ostatnimi komety o ognistych warkoczach widywano albo nieboskłon czerwienią krwawą zaszedł, wieszcząc wojny i plagi wszelakie, tamtym egipskim podobne? A może jutra przebłysków szukać winniśmy w jelitach zwierzęcych, jak to czynili bezbożni Greczynowie i Rzymiany? Albo z fusów wróżyć bądź jak nasze białogłowy w kształtach wosku przelanego przyszłość odczytywać?

Nie tędy jednak, bracia i siostry, droga. To wszystko pogaństwo, bałwaństwo i bujdy dla dzieciaków. Bóg po to człekowi rozum dał, żeby nim jako floretem albo rapierem fechtował. Angliczanin światły, imć Sherlock, sztuką dedukcyji to uczenie nazywa, a idzie wszelako o wniosków z różnych faktów wyciąganie, jak z kłębka nić prząśniczka wyciąga.

Cóż więc owo dedukowanie, owo prognozowanie rzeczy przyszłych w oparciu o przeszłe podpowiada? Począć niestety trza od spraw, które frasunek powszechny przyniosą. Otóż w Roku Pańskim 2014 rodzaj ludzki pozbawion będzie możności oglądania dziwów, które jeno Polacy wyczyniać potrafią. A mianowicie na futbolowym turnieju nad Amazonką, gdzie różniste ludy o złoty puchar potykać się będą, począwszy od Negrów o skórach jako heban, przez Azyjatów małych, a gibkich, po ludy z Polszczą sąsiadujące – naszych Orłów zbraknie. Nie zobaczą więc ludziska takich fenomenów jak zwycięskie remisy, a nawet zwycięskie porażki. Tępy jeno futbol się ostanie, taktyka podstępna i sztuczki dryblerskie, tężyzna ordynaryjna – ale się bez Polaków moralna wyższość nie objawi, co człekowi piękną prawdę przypomina, że nie wynik, ale udział i chęć szczera się liczą…

W ogóle powodów, żeby nos poza nasze opłotki wyściubiać – nie widzę. U nas bowiem wszystko cudnie się będzie działo, bośmy na to zasłużyli. Rok to będzie dwóch elekcyj – do Eurosejmu oraz na wójtów, rajców i wszelakich innych wielmożów po miastach, miasteczkach i chutorach siedzących. Na horyzoncie zaś już dwie insze elekcje majaczą. A wiadomo po caluśkim świecie, że w Polszcze polityk to człek spokojny, na owym dobru wspólnym od rana do wieczora skupiony i o nie zatroskany. Będą więc merytoryczne debaty niczym na Sorbonach i Oxfordach toczyć. Nie będą kłamać ni błotem na adwersarzy ciskać. Obietnice jeno takie składać będą, co spełnione być mogą. Miłość i zgoda przez rok panować w naszych progach będą, więc lud się będzie weselił, w bogactwo i sadło obrastał, boć fortuna nam sprzyjać musi, skoro tak zacni sternicy łodzią kierują.

W naszym Kościele też elekcyja ważna się odbędzie, na przewodniczącego Episkopatu mianowicie. I tu jeno dobre wieści. Bo nieważne, kogo wybiorą – lękliwego czy chrobrego, jak bakałarz oczytanego czy niezbyt w księgach biegłego, cnotliwego czy światowymi sprawami zaprzątniętego, starego czy młodego –  i tak legion katolickich żurnalistów zakrzyknie, że najlepszego z najlepszych wybrano. Boć u nas w Kościele świętych czasem może zbraknąć, ale dworaków i klakierów zawsze ci u nas dostatek.

Zamiast się więc czymkolwiek frasować, powiedz sobie człeku – nim północ wybije – że rok czeka Cię najwspanialszy. A potem tylko trzymać się tego musisz przez dwanaście miesięcy jak jeździec grzywy konia cwałującego – i tak się stanie. Bo jak mówią magicy w naszych czasach coachami zwani: wszystko zaczyna się w głowie! Do siego roku!

Marek Zając – dziennikarz i publicysta specjalizujący się w tematyce religijnej i społecznej. Od 2000 roku był członkiem redakcji Tygodnika Powszechnego, a od stycznia 2005 kierował działem religijnym tego czasopisma[1], które opuścił w 2007 roku[2]. Obecnie współpracuje z Tygodnikiem jako felietonista i publicysta. Prowadzi religijny program w TVP „Między ziemią a niebem”.