Duchowa Adopcja dziecka poczętego – Częste pytania
|
Duchowa Adopcja dziecka poczętego – Częste pytania
|
Inicjatywa – Inicjatywa – Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego
Nie usiłujmy pozbyć się Pana jak kamyka z buta.
Czym jest Duchowa Adopcja?
Pełna poprawna nazwa brzmi: „Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą”. Nie jest to więc adopcja prawna dziecka po urodzeniu, pozbawionego opieki rodzicielskiej, do rodziny zastępczej, ale adopcja duchowa dziecka poczętego zagrożonego zabiciem w łonie matki. Wyrażana jest osobistą modlitwą jednej osoby o ocalenie życia dziecka wybranego przez Boga Dawcę Życia.Trwa przez 9 miesięcy, okres wzrostu dziecka w łonie matki. Zobowiązanie adopcyjne, poprzedza przyrzeczenie, które je utwierdza.
Do kogo jest adresowana strona o Duchowej Adopcji?
Ogólnie rzecz biorąc, strona jest adresowana do ludzi młodych, którzy są potencjalnymi „współtwórcami” ludzkiej populacji, adresowana jest do osób wchodzących w związki małżeńskie i dla młodych małżeństw, do pracowników położnictwa, do osób, które popełniły aborcję (do aborcji namawiały, lub przymuszały), do kleryków seminariów duchownych i księży, do potencjalnych i praktykujących animatorów Duchowej Adopcji, do członków przyparafialnych ruchów oraz poradni przedmałżeńskich i rodzinnych, do osób nie zdecydowanych i wątpiących, ale i do ludzi gorliwej wiary.
Jakie jest przeznaczenie tej witryny i jakie płyną korzyści z podejmowania Duchowej Adopcji?
Wiedza i podejmowanie Duchowej Adopcji ma odwodzić od zamiaru popełnienia aborcji lub niszczących ludzkie zarodki praktyk „in vitro”. Wiedza i podejmowanie tej posługi ma służyć kształtowaniu postaw pro rodzinnych. Osobom, które popełniły grzech aborcji, czy „in vitro”, lub w jakiś sposób w niej uczestniczyły, Duchowa Adopcja przywraca równowagę ducha i usuwa udrękę sumienia (syndromu postaborcyjnego).
Duchowa Adopcja umacnia ludzi w zdrowych zasadach moralnych, buduje w rodzinie poczucie więzi, wzajemnej miłości, bezpieczeństwa i solidarności, a nie zakłócony rozwój prokreacji jest gwarancją bezpiecznej egzystencji narodu
.
Małgorzata Bilska
Dzień 8 marca jest dziś świętem dość oczywistym, pozbawionym konotacji z poprzedniej epoki, zgrzebnej i ascetycznej konsumpcyjnie. Trudno o atmosferę prawdziwej walki ideologicznej, gdy kobiety są kuszone przez producentów i handlowców bazujących na tradycyjnym modelu kobiecości. Wystarczy przejść się w niedzielę na spacer po mieście, żeby uderzyły po oczach świąteczne pakiety promocyjne w witrynach sklepów.
Kosmetyki, biżuterię, ciuchy i inne „niezbędne przedmioty” można nabyć w wyjątkowo atrakcyjnych cenach. Wbrew zaleceniom hierarchii (dyspensa na niedzielę?) znajdą chętnych – i trudno się dziwić. Bo gdy nakładają się na siebie sprzeczne przekazy: bądź piękna i zadbana; nie korzystaj z okazji bycia piękniejszą za pół ceny, trzeba mieć wielki hart ducha, żeby się oprzeć pokusie.
Dzień Kobiet to nie są Walentynki, napisał Jacek Siepsiak SJ. Zgoda. Według mnie w Kościele data myli się jednak głównie z 26 maja – Dniem Matki. Dalej czytamy: „Święto Kobiet jest potrzebne nam, facetom. […] Bo rozkosznie jest być rycerzem, czyli dżentelmenem, nie tylko wobec jednej damy, ale tak w ogóle.” Mam nadzieję, że kultura opiekuńczych rycerzy nie zniknie wraz z narastającą samodzielnością kobiet: intelektualną, finansową i życiową (troska o istoty słabsze, w tym słabsze fizycznie niewiasty, była jedną z najważniejszych cnót zawartych w średniowiecznych kodeksach rycerskich). Skoro św. Ignacy Loyola, w młodości zafascynowany Rycerzami Okrągłego Stołu, jest postacią ponadczasową, to musi być jakiś sposób na udany mariaż tradycji i współczesności. Może szkoda, że nikt nigdy nie wpadł na to, by stworzyć kobiecy odpowiednik kodeksu rycerskiego?
Intryguje mnie to, że męskie wartości (etos) i zachowania wywodzi się przede wszystkim z kultury, a kobiece – z natury. Jaki związek z naturą ma choćby męski honor.
Samodzielność kobiet zaczyna się od wykształcenia i samodzielnego myślenia. Od wyrażania swojego zdania bez lęku przed krytyką. Pod tym względem rok będzie ciekawy. Oto w jednym czasie ukazuje się kilka godnych uwagi książek na temat kobiet w Kościele, autorstwa kobiet. W Polsce kuleje recepcja nauczania św. Jana Pawła II, który napisał wiele o nierównym traktowaniu kobiet ale poświęcił temu zagadnieniu relatywnie mało wystąpień publicznych. Dlatego potocznie łączony jest tylko z obroną rodziny i pro-life. A to jedna strona medalu. Drugą spowił całun niepamięci.
Już są książki: dr Anny Szwed „Ta druga. Obraz kobiety w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego i w świadomości księży”, dr Anety Gawkowskiej „Nowy Feminizm na tle koncepcji pojednania według Jana Pawła II„. Lada chwila ukażą się: „Kościół kobiet” Zuzanny Radzik, doktorantki UW, a także „Osob(n)a: kobieta a personalizm Karola Wojtyły – Jana Pawła II. Doktryna i rewizja” dr Justyny Melonowskiej. Wiem o jeszcze jednej publikacji koleżanki doktor z Wydziału Humanistycznego AGH w Krakowie, która ma się ukazać pod koniec roku (oparta na cennych badaniach empirycznych). Znam – tak się złożyło – wszystkie autorki. Wiem, że prezentują bardzo różne, czasem rozbieżne punkty widzenia. Łączą je za to rzeczy fundamentalne dla jakości debaty publicznej: są rzeczowe, świetnie przygotowane merytorycznie; pracują na najlepszych w kraju uczelniach świeckich (nie katolickich); nie ulegają presji ani z prawa, ani z lewa, ani z kościelnego mainstraemu. Oby to był zaczyn nowej jakości debaty o kobietach w Polsce, w katolickiej przestrzeni.
Te kobiety mają swoje zdanie. Uzasadniają je solidnie argumentami. Mogą się więc uczciwie między sobą spierać. Czy kobiety do dziś siedziały cichutko? Ależ nie.
Dobrym przykładem wypowiedzi publicznej kobiety-katoliczki jest felieton „Babskie sprawy” Agaty Puścikowskiej (gosc.pl z 5 marca br.). Czasem się zgadzam z Agatą, czasem nie. Można nas posłuchać 8 marca o godz. 11. 05 w Radiu Kraków, w audycji „Rozmowy o wierze” (powtórka o północy, po tygodniu link z nagraniem na stronie radia). Redaktor Anna Kluza-Łoś zaprosiła nas do dyskusji o tym, jak Kościół reaguje na przemoc wobec kobiet. Z tekstem Agaty też niestety zgodzić się nie mogę, choć bardzo bym chciała. Utożsamiła bowiem, nie wiem czemu, słowo kobieta, z matką wielodzietną. Na jakiej podstawie terminy używane są zamiennie?
Puścikowska najpierw pisze ogólnie o „kobietach” i ich inicjatywach. O babskim świecie, „babskich miejscach”, w których można dostać wsparcie, zintegrować się itd.. Potem nagle, bez zająknięcia, przechodzi do „kobieta – matka, żona„, by po chwili pisać o „klubikach dla mam”. Babskie sprawy ilustruje przykładem inicjatywy wielodzietnych matek z Otwocka.
I pisze: „Marzy mi się, by powstała duża strona internetowa, portal, który skupiałby wszystkie podobne inicjatywy – opisywał je, pokazywał.” Wspaniały pomysł. Lubię Agatę. Dokładnie 3 lata temu spotkałyśmy się krakowskiej knajpce, wraz z kolegą dziennikarzem, żeby porozmawiać o takim portalu. Wtedy miał to być portal dla katoliczek. Wiesz Agato o kim myślałam przy czytaniu? O wspaniałej kobiecie, która do nakreślonego obrazka nie pasuje. O Janinie Ochojskiej.
Gdyby – analogicznie – za mężczyznę brać jedynie męża i ojca, to kim byliby księża?
Podczas dwóch Mszy świętych, w sobotę 14 marca o godz. 18:00 oraz w niedzielę 15 marca także o godz. 18:00, odwiedzą naszą parafię siostry terezjanki, które w krótkim słowie opowiedzą o swoim zgromadzeniu oraz po zakończonej Eucharystii przeprowadzą kiermasz wielkanocny. Serdecznie zapraszam na te dwie Msze święte. W tym roku przeżywamy „rok życia konsekrowanego”, więc warto wsłuchać się w świadectwa nowicjuszek, które z wielką żarliwością mówią o pięknie powołania do życia konsekrowanego, czyli całkowicie poświęconego Bogu.
Przepisy Kościoła dotyczące dni pokuty i praktyk pokutnych: