Udostępnianie Bożego Narodzenia
ks. Artur Stopka
Zaczepił mnie znajomy: „Może mnie ksiądz oświecić, czego wy, katolicy, naprawdę chcecie, bo ja już nic nie rozumiem. Z jednej strony wzywacie do bojkotu jakiejś firmy tylko dlatego, że w spocie reklamowym zamiast słów ‘Boże Narodzenie” użyła zdaje się ‘te wyjątkowe dni’. Krzyczycie ‘Oddajcie nam Boże Narodzenie’. Z drugiej oburzacie się, że niewierzący łamią się opłatkiem, składają życzenia, śpiewają kolędy, po prostu przynajmniej w zwyczajach wciąż świętują Boże Narodzenie. Jak to w końcu z wami jest? Chcecie się dzielić tym Bożym Narodzeniem czy uważacie, że tylko wy macie do niego prawo?”.
Z całego przytoczonego wyżej, nacechowanego negatywnymi emocjami wywodu moją uwagę przykuło sformułowanie „dzielić się Bożym Narodzeniem”. Skojarzyło mi się natychmiast nie tylko z dzieleniem się opłatkiem, ale przede wszystkim z dzieleniem się wiarą i dzieleniem się radością. Przypomniały mi się obiegowe zwroty w rodzaju „wiara domaga się dzielenia” oraz „wiara dzielona z innymi rośnie”. Poza tym, które święta, jak nie Boże Narodzenie właśnie, łączą się w powszechnym przekonaniu z obdarzeniem innych wszystkim, co najlepsze?
Ks. Bogusław Nadolski TChr przed laty w swej „Liturgice” napisał, że Kościół antyczny odnosił się „nawet sceptycznie” do świętowania narodzin Pana Jezusa. „Czynił to z tego powodu, że pogaństwo fetowało narodziny wielu swoich bóstw. A jednak Boże Narodzenie stało się świętem, które zyskało na pewno i rangę pierwszeństwa w porządku psychologicznym, i swoje miejsce w liturgii kalendarza”. Jest więc świętowanie Narodzenia Pańskiego dobrem, które stopniowo stało się udziałem chrześcijan. Problem jednak polega na tym, co my, wierzący we Wcielenie Bożego Syna, z tym dobrem zrobimy. Czy ze względu na jego wartość będziemy je chronić i zabezpieczać, aby nie zostało spłaszczone i sprowadzone do poziomu atrakcyjnego wizualnie obrzędu? Czy też pozwolimy, aby jego wartością, niczym wielkiego klejnotu, mogli się nacieszyć także ci, którzy sami nie dostrzegają i nie pojmują prawdziwych powodów, dla których jest takie cenne.
„Nie dzielić się własnymi dobrami z ubogimi znaczy okradać ich i pozbawiać życia. Posiadane przez nas dobra nie są naszymi, ale ich dobrami” – twierdził św. Jan Chrystusom w homilii o Łazarzu. Czy zatrzymując świętowanie Bożego Narodzenia wyłącznie dla siebie, nie podpadalibyśmy w jakiś sposób pod ten zarzut?
Słyszałem kiedyś wykład poświęcony „okradaniu” Kościoła z jego symboli i świąt. Prelegent dużo uwagi poświęcił skomercjalizowaniu świąt Bożego Narodzenia. Starannie przeanalizował odzieranie kojarzonych z nim z symboli z treści religijnych. Obszernie omówił również zagadnienie przekształcenia św. Mikołaja ze świadczącego w ukryciu miłosierdzie potrzebującym biskupa w brodatego grubasa w czerwonym kaftanie, pytającego dzieci, czy były grzeczne, zanim im wręczy w świetle reflektorów prezent. Na koniec wyraził żal, że Kościół w niewystarczającym stopniu dba o to, aby jego symbole i święta łączyły się tak bardzo z treściami religijnymi, z przekazem wiary, żeby nie dało się ich tak łatwo od nich oddzielać i sprowadzać wyłącznie do sfery profanum.
W fejsbukowym świecie „dzielenie się” zostało w pewnym sensie zastąpione „udostępnianiem”. Udostępniając link, film, status, sprawiamy, że dociera on do wielu odbiorców, nie tylko przez nas wybranych, ale także często przypadkowych. Mogą oni na różne sposoby udostępnione treści komentować, interpretować, mogą je też udostępniać dalej. Ale nie mogą ich zmienić. Może to sugestia dla nas, wyznawców Jezusa Chrystusa, dla Kościoła, w jaki sposób we współczesnym świecie „dzielić się” takimi dobrami jak nasze symbole i święta?