Skoncentrowanie na Miłości czyli mistyka na podstawie Twierdzy wewnętrznej

Zeszyty Karmelitańskie

fot. Office Central de Lisieux ©

Oto postawa, która streszcza duchowość św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. Teresa, kochając, uświęca życie. Ma żywą świadomość tego, że gdy się kocha, rzeczywistość staje się inna, piękniejsza. Miłość Jezusa nadaje treść najdrobniejszemu z jej uczynków. Pokazuje to Teresa w liście z 22 maja 1894 roku do swojej siostry Leonii:

Mistyka – wypowiadając często to słowo, mamy na myśli wielkich świętych, sytuacje, wydarzenia, łaski nadzwyczajne, które są przeznaczone tylko dla nielicznych. Myślimy zaraz o stygmatach, bilokacji, lewitacji, widzeniach, szczególnych dotknięciach Pana Boga, czyli tak naprawdę o przeróżnych stanach, o których pisze św. Teresa w końcowych mieszkaniach swojej Twierdzy wewnętrznej. Zazwyczaj tak to bywa, że czytamy te strony jej dzieła z przejęciem, czasem z niedowierzaniem, czasem z niezrozumieniem, ale ostatecznie z perspektywy kogoś, kogo nigdy to nie spotka. Czytamy nawet jak baśń, czy rzeczywistość tylko dla nielicznych i wyjątkowych. A co chciałaby nam powiedzieć o mistyce św. Teresa, szczególnie w kontekście słów Karla Rahnera: „Każdy współczesny chrześcijanin powinien być mistykiem, zanurzyć się w tym wszystkim co daje Bóg, zanurzyć się w Nim Samym – w Trójcy Świętej”.

Całkowita uległość woli Boga


Św. Teresa powie o konkretnych rzeczach, których Pan Bóg od nas pragnie, abyśmy w gruncie rzeczy pozwalali się nieustannie przemieniać przez Ducha Świętego. Najpierw, rzecz podstawowa, ale i trudna dla nas: całkowita uległość. Zazwyczaj jest tak, że prowadzimy wewnętrzną dyskusję, monolog z samymi sobą albo dialog z Bogiem o tym, co nas spotyka. Czasem nie widzimy w tym sensu, nie rozumiemy tego, co się dzieje, czasem nie zgadzamy się z tym wszystkim, buntujemy się w głębi serca. Bóg natomiast pragnie zjednoczenia naszej woli z Jego wolą. Pragnie zgody na wszystko. Potrzebna jest dziecięca prostota, zaufanie, zawierzenie, czyli uwierzenie, że Jego prowadzenie jest najlepsze, że On nigdy nas nie opuści, nigdy nie skrzywdzi. Jego plan na nasze życie, Jego prowadzenie jest najlepsze z możliwych. Uległość bezgraniczna i całkowita woli Boga.

Właśnie w związku z tym Jezus pragnie także naszej dyspozycyjności i otwartości na Jego przemieniające nas od wewnątrz Boże działanie. Bóg jako ten, który kocha, pragnie, żebrze niemalże, błaga o naszą miłość względem Niego samego, względem naszych braci i sióstr, względem Kościoła, względem całego świata: „Ale może jeszcze nie wiemy, co to jest miłość, czemu zresztą nie bardzo bym się dziwiła. Otóż wiedzmy, że nie ta dusza więcej miłuje, która większych doznaje smaków i słodkości, ale ta, która mocniejsze ma postanowienie i usilniejsze pragnienie we wszystkim podobać się Bogu i pilniej się stara o to, by w niczym Go nie obrazić i goręcej Go błaga o coraz dalsze rozszerzenie czci i chwały Syna Jego, i coraz wyższy wzrost świętego Kościoła katolickiego” (T IV, 1,7).

Skupienie na Dawcy


Św. Teresa od Jezusa tak wykrzyczy rozumiejąc głębokie pragnienie Serca Boga: „Nie tędy droga, siostry, nie tędy! Bóg żąda uczynków!” (T V 3,11). A my zazwyczaj bardziej skupiamy się na łaskach, nie chcemy ich uronić, zazdrościmy czasem świętym, że Pan Bóg ich wybrał i tak obdarzył. A czemu nie mnie? Czemu Pan Bóg zwleka, pomimo mojej wierności, z obdarowaniem swoimi darami, łaskami nadzwyczajnymi, łaskami mistycznymi, zaręczynami duchowymi, małżeństwem duchowym, widzeniami, przebiciem serca? I często prosimy gdzieś w głębi serca o te dary, charyzmaty, bo w nich w gruncie rzeczy widzimy świętość. Jakby to one, a nie coś innego, były gwarantowanym miernikiem świętości.

Jezus natomiast chciałby nam wyraźnie powiedzieć, że nie o to chodzi, chodzi o coś zupełnie innego. A o co? Posłuchajmy św. Teresy: „Łaski te, tak wzniosłe, wzbudzają w duszy (…) pragnienie posiadania już zupełnie Tego, który ją nimi obdarza” (T VI, 6,1). Pan Bóg tak bardzo pragnie i tęskni za tym, żebyśmy w końcu skupili się na Nim. Pragnie być zauważonym. Nie chce byśmy skupiali się na prezentach, darach, tysiącach różnych rzeczy, tylko zauważyli Jego. Abyśmy dostrzegli Boga, który „do końca nas umiłował”, który nie zatrzymał się przed niczym, nie zawahał się oddać wszystkiego, oddać Siebie. I nie waha się nadal dawać nam Siebie w Eucharystii, bez reszty, bez cienia wątpliwości z Jego strony.

Zwrócić swój wzrok na Boga, nie na łaski, które daje, ale rzeczywiście skupić wzrok własnego serca na Nim samym. Człowiek, który zaczyna rozumieć tę prawdę, zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie, na swoją przeszłość, na swoje grzechy, które mu się co jakiś czas przypominają: „Dusza tu nie myśli o karach, na które za swoje grzechy zasłużyła; to ją boli, że tak była niewdzięczna Temu, któremu tyle zawdzięcza” (T VI, 7,2).

Patrzeć zawsze i wszędzie w kluczu osoby, nie patrzeć w sposób formalny, przekroczenia jakichś praw, ani też w sposób perfekcyjny albo zasłużenia sobie na coś. Popatrzeć na Jezusa Człowieka, jako na kogoś przecież z krwi i kości, którego dotyka niewierność, obojętność, obrócenie się plecami. Jednocześnie urzeka Go niesłychanie przyjście do Niego, rozmowa, dzielenie się wszystkim, przebywanie w Jego obecności. Ta praktyka, a potem łaska przebywania z Nim jest czymś, co przemienia serce i powoduje szczególne zjednoczenie: „Otóż bywa tak, że w chwili, gdy dusza ani się spodziewa, by miała otrzymać taką łaskę i nigdy jej nawet przez myśl nie przeszło, by mogła na coś podobnego zasłużyć, nagle czuje przy sobie Pana naszego Jezusa Chrystusa, choć Go ani oczyma ciała, ani wzrokiem wewnętrznym nie widzi” (T VI, 8,2).

Przemieniająca bliskość


Bóg umacniając nas, przebywając z nami, otwiera również swoje serce i swoje najgłębsze tajemnice. Mówi, jak do Apostołów, którym wyjaśniał szczegółowo przypowieści wypowiadane publicznie. A zatem mieli oni dostęp do głębi Jego serca, jako najbliżsi przyjaciele. I teraz także Bóg chce znaleźć tych przyjaciół właśnie w nas. Chce byśmy to my stali się Jego najbliższymi uczniami, abyśmy Mu towarzyszyli. A wtedy stanie się coś niesłychanego: zaczniemy patrzeć Jego oczami na siebie samych, na drugiego człowieka, na świat: „Tu już Bóg w swojej dobroci zdejmuje duszy łuski z oczu” (T VII, 1, 6).

Opadną nam łuski z oczu, które często powodują w nas niezadowolenie, zacietrzewienie, skupienie się na sobie, na swoich emocjach. Tutaj Pan Bóg pokazuje świat i wszystko z zupełnie innej perspektywy, swojej perspektywy. I to właśnie jest mistyka. Patrzeć jak Jezus, przeżywać jak Jezus, doświadczać jak Jezus, pozwolić się przemieniać w Niego. Żyć tak jak On i kochać tak jak On kocha. A św. Teresa na samym końcu Twierdzy wewnętrznej bardzo wyraźnie powtórzy nam słowa o miłości bliźniego, o dziełach których pragnie Bóg, mówiąc w taki sposób: „To jest, córki, kres modlitwy; do tego ma służyć i to małżeństwo duchowe, aby z niego rodziły się czyny, i jeszcze raz czyny” (T VII, 4,6).

Mistyka to ostatecznie skoncentrowanie całego swego serca, całego swojego życia, każdej chwili, każdego oddechu na miłości. Św. Teresa proponuje nam drogę miłości, bo tak żyje Jezus, to jest w rzeczywistości klucz jej życia. Taka jest jej mistyka. To właśnie w tym zawiera się przylgnięcie do Boga i pozwolenie, aby przemienił nas przez miłość. To z tej perspektywy patrzeć na wszystko, co się dzieje i wszystko, co przed nami. Doskonale zrozumiała to św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która uczyniła z tej prawdy motto swojego życia: Żyć miłością w codzienności. Przeżywać tę codzienność razem z Jezusem, do Niego wszystko odnosić. Mała Teresa, jako wierna córka św. Teresy od Jezusa powie nam, streszczając całą doktrynę wielkiej Teresy w swoim wierszu:


W wieczór miłości, już bez przypowieści
Rzekł Jezus uczniom: Ten, kto mnie miłuje
I wszystko, co się w mej nauce mieści,
Ochotnym sercem chować usiłuje,
Ten i od Ojca umiłowan będzie –
Ojciec wraz z Synem u niego zagości
I już na ziemi odpoczywać będzie
W wiecznej miłości.

Więc żyć miłością – to posiadać Ciebie,
O Jezu, – Ojca Słowo wiekuiste,
I w Twej miłości zgubić całą siebie
I wchłaniać Ducha płomienie ogniste,
Bo kiedy Ciebie o Jezu miłuję,
Wtedy i Ojciec cały mi się daje,
Trójca Najświętsza w mej duszy się staje
Więźniem miłości.

Więc żyć miłością jest to – Królu chwały –
Żyć Twoim życiem – wesele przeczyste!
Jak Ty ukryty żyjesz w hostii białej,
Tak ja się ukryć chcę z Tobą, o Chryste!
Dwom miłośnikom samotności trzeba –
Spojrzenie Twoje całą mą radością,
W nim tu na ziemi mam już przedsmak nieba,
Żyję miłością!

By żyć miłością, nie w Taboru chwale
Stawiać nam trzeba przybytki na ziemi,
Lecz za Jezusem mężnie i wytrwale
Wciąż postępować śladami krwawymi.
W niebie spoczynek czeka na mnie błogi –
Tu, krzyż jedyną moją szczęśliwością,
Patrząc na niego, jako na skarb drogi,
Żyję miłością!

Ach żyć miłością – to dawać bez miary,
Bo kto miłuje, w liczbach się nie gubi,
I nic nie żąda za swoje ofiary,
Wiedząc, że miłość rachować nie lubi.
Lekko biec mogę bo wszystko oddałam
Sercu Bożemu, co tryska słodkością
Jeden skarb tylko sobie zatrzymałam
Żyję miłością!


Paweł Hańczak OCD


Spotkania grup duszpasterskich.

Niedziela (dzisiaj) – poświęcenie krzyży dla dzieci kl. III (komunijnych) Msza Św. g. 12 oo.

Zbiórka ministrantów sobota g. 11 3o

02 października po Mszy Św. o g. 12 oo, odbędzie się rozpoczęcie roku formacji Oazy. Zapraszam wraz z animatorami, dzieci i młodzież do pięknego przygotowania we wspólnocie przyjaciół, do pięknego życia.

Piątek – spotkanie młodzieży kl. VIII g. 19 oo (Przygotowanie do sakramentu bierzmowania). (Zapisy)

Sobota – spotkanie wspólnoty Domowego Kościoła krąg II, g. 9 oo


Serdecznie zapraszamy do udziału w Jubileuszowej 30. Pieszej Pielgrzymce ze Szczecina do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu, która tradycyjnie odbędzie się w dniach od 23 do 25 sierpnia br. Tegoroczna pielgrzymka będzie przeżywana pod hasłem: „Ufaj, jak św. Ignacy z Loyoli!” ze względu na 400. rocznicę kanonizacji św. Ignacego. Główną intencją pielgrzymki będzie modlitwa za dzieci poczęte, a nienarodzone. Uroczysta inauguracja pielgrzymki nastąpi we wtorek, 23 sierpnia br., podczas Mszy Świętej o godz. 7.00 w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na os. Słonecznym w Szczecinie. Szczególnie zapraszamy młodzież, która w tym roku przyjęła sakrament bierzmowania. Zapisy na pielgrzymkę rozpoczną się 18 lipca i będą możliwe przez stronę internetową: www.pielgrzymka-mysliborska.pl. Natomiast 19 i 20 sierpnia będzie także możliwość zapisania się osobiście na pielgrzymkę w biurze Fundacji Bractwa Małych Stópek, przy kościele pw. św. Jana Ewangelisty na ul. Świętego Ducha 9 w Szczecinie, w godz. od 9.00 do 15.00.

Serdecznie zapraszamy do udziału w tej uroczystości wszystkich Księży Duszpasterzy wraz z wiernymi i wieńcami dożynkowymi. Zaproszone są wszystkie społeczności, wszyscy którzy spożywają chleb, mieszkańcy miast i wiosek, a szczególnie rolnicy, działkowcy, sadownicy, gospodarze, pszczelarze, przedstawiciele sołectw, Koła Gospodyń Wiejskich i zespołów folklorystycznych w strojach regionalnych. Wszystkich zapraszamy najpierw na prezentację wieńców dożynkowych, która rozpocznie się na placu kościelnym przy ołtarzu polowym o godz. 13.30. Prosimy, by auta z delegacjami przyjechały najpierw przed plac kościelny, aby delegacja z wieńcem mogła ustawić się w kolejce po lewej stronie ołtarza, a następnie kierowców pojazdów prosimy o zaparkowanie ich na Placu Witosa. Delegacje parafii z wieńcami prosimy o przygotowanie wypowiedzi na temat dziękczynienia za tegoroczne zbiory, wieńca i parafii. Prosimy Księży, delegacje parafialne i zaproszonych gości, aby parkowali auta na Placu Witosa, o czym będą przypominać odpowiednie służby.


ks. Waldemar TurekRafael i Przemienienie Pańskie

Idziemy

fot. Rafael Santi, The Transfiguration, 1516-1520 | Wikimedia Common

Biblijny opis przemienienia Pańskiego inspirował wielu malarzy, wśród nich jednego z najwybitniejszych przedstawicieli renesansu włoskiego, Rafaela Santiego.

Słynny obraz poświęcony wydarzeniu na górze Tabor, znajdujący się w pinakotece watykańskiej, należy z pewnością do najważniejszych dzieł papieskiej kolekcji. Wierną jego kopię mozaikową oglądają pielgrzymi i turyści zwiedzający bazylikę św. Piotra: znajduje się ona blisko wejścia do zakrystii i ozdabia jeden z ołtarzy, w którym przechowywane są relikwie bł. papieża Innocentego XI, właśnie tego, który „ustąpił” miejsca św. Janowi Pawłowi II w kaplicy św. Sebastiana.

Na marginesie warto dodać, że w tej najbardziej znanej katolickiej świątyni na świecie nie ma zasadniczo obrazów malowanych pędzlem (poza kilkoma niewielkimi i mało znaczącymi pracami), dominują w niej mozaiki, stanowiące najczęściej repliki słynnych dzieł znajdujących się w Muzeach Watykańskich.

Rafael pracował nad „Przemienieniem Pańskim” w ostatnich latach swojego krótkiego życia, zakończonego niespodziewanie 6 kwietnia 1520 r. W tym kontekście dzieło może być traktowane jako duchowy testament genialnego artysty. Potężne płótno zostało umieszczone obok łoża śmierci malarza, a Giorgio Vasari, wielki włoski historyk sztuki i autor „Żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów”, podaje, że kto koło niego przechodził, patrzył to na ciało zmarłego, to na jego obraz i nie mógł powstrzymać się od łez; artysta miał wtedy zaledwie 37 lat.

Okoliczności śmierci Rafaela też były szczególne: zmarł w Wielki Piątek i tego dnia w pomieszczeniach watykańskich, ozdobionych jego słynnymi freskami, nastąpiły jakieś dziwne pęknięcia, a w całym Rzymie odczuwane było lekkie trzęsienie ziemi. Wielki artysta najprawdopodobniej także urodził się w Wielki Piątek, 28 marca 1483 r., w Urbino, ale co do tego nie mamy pewności. Kto wie, może właśnie te różne wydarzenia wpłynęły, przynajmniej w jakiejś mierze, na powstanie tekstu ozdabiającego do dzisiaj grób Rafaela w rzymskim Panteonie, który warto przytoczyć po łacinie przed podaniem tłumaczenia polskiego: Ille his est Raphael timuit quo sospite vinci, rerum magna parens et moriente mori, czyli: „Tu spoczywa ów Rafael, którego bała się wielka matka natura, gdy żył, że będzie przez niego zwyciężona; a gdy umierał, że umrze także ona” (tłum. W.T.).

Na jednym dziele

Wróćmy do okoliczności powstania słynnego płótna. W 1516 r. kard. Giuliano de Medici (przyszły papież Klemens VII) zamówił dwa obrazy przeznaczone dla katedry w Narbonne, jego stolicy biskupiej od 1515 r.: „Przemienienie Pańskie” u Rafaela Santiego i „Wskrzeszenie Łazarza” u Sebastiana del Piombo (obraz znajduje się dzisiaj w londyńskiej National Gallery). Sebastiana wspierał artystycznie, zwłaszcza w pierwszej fazie tworzenia obrazów, sam Michał Anioł, rywalizujący o palmę pierwszeństwa z Rafaelem.

Według ewangelicznego opisu Mateusza Chrystus, biorąc ze sobą Piotra, Jakuba i Jana, „zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, jego słuchajcie!»” (17, 1-5). Podobne narracje znajdujemy u dwóch innych synoptyków: Marka (9, 2-8) i Łukasza (9, 28-36).

Wszyscy trzej ewangeliści informują też o tym, że po zejściu z góry Tabor Jezus zbliżył się do tłumu i od pewnego człowieka dowiedział się, że jego uczniowie nie są w stanie uwolnić jego syna od epilepsji (zob. np. Mt 17, 14-18). Zbawiciel wyrzucał im małą wiarę, a chłopca uwolnił od złego ducha.

Rafael przedstawił obydwa wydarzenia na tym samym obrazie: w jego górnej części zostało ukazane przemienienie Pańskie, w dolnej zaś cudowne uzdrowienie. Uważny obserwator zaraz przy pierwszym spojrzeniu na obraz dostrzeże, że scena górna jest odległa, hieratyczna, pełna światła, dolna zaś – bliska, dynamiczna i realistyczna. Dzieło przedstawia Chrystusa w chwale, obok Niego Mojżesza i Eliasza, a nieco niżej Piotra, Jakuba i Jana, oślepionych niebiańskim światłem pochodzącym od Jezusa. W niższej części płótna dostrzegamy apostołów, którzy próbują uwolnić opętanego chłopca, ale są bezradni, bo nie mogą tego uczynić. Kiedy wszystko wydaje się stracone, przychodzi Jezus, wypędza z opętanego złego ducha i chłopiec – do tej chwili u kresu sił – zaczyna nowe życie.

Artysta dodaje pewne szczegóły. W dolnej lewej części obrazu umieszcza ewangelistę Mateusza, który obserwuje to w napięciu, jakby zalękniony, kobietę przedstawioną w środkowej części obrazu, podtrzymującą jeszcze opętanego chłopca. Kim jest owa niewiasta, ukazana w tak wyrazisty, harmonijny sposób, odróżniający się zarówno dostojeństwem, jak i kolorystyką od innych postaci? Niektórzy dostrzegali w niej mamę nieszczęśliwego chłopca, inni – jakąś jego krewną. Jeszcze inni uważali, że Rafaelowi zależało na przedstawieniu kogoś, kto będzie łączył rodzinę dziecka z grupą apostołów, próbujących mu pomóc. Ale pozostajemy ciągle na etapie hipotez…

Do dzisiaj też nie wiadomo, czyim pomysłem było przedstawienie dwóch następujących po sobie wydarzeń biblijnych w jednym dziele. Może zasugerował to mistrzowi zamawiający obraz kard. Giuliano de Medici? Może była to idea samego Rafaela, aby nadać całemu dziełu żywszy charakter, tym bardziej że del Piombo malował scenę „Wskrzeszenia Łazarza”, samą w sobie pełną ruchu? A może jeszcze ktoś inny, ktoś nam nieznany, „podpowiedział” genialnemu malarzowi tego typu połączenie? Także na to pytanie nie mamy odpowiedzi.

Niektórzy znawcy malarstwa dostrzegali pewne różnice techniczne w przedstawieniu dwóch scen i sugerowali, że tylko ta hieratyczna była dziełem Rafaela, a drugą namalował niejaki Julian Romano, który miał dokończyć malowanie obrazu po niespodziewanej śmierci mistrza z Urbino. Jednak kiedy nie tak dawno dzieło poddano odnowie i szczegółowym badaniom w laboratoriach watykańskich, jak też fachowej ocenie ekspertów, stwierdzono, że całość jest dziełem mistrza renesansu i nie ma podstaw do tego, aby wątpić w jego autorstwo w odniesieniu do jakiejś jego części.

Dodano także, że Rafael łączy dwa epizody ewangeliczne dzięki pewnej niemal teatralnej kompozycji: umieszcza postacie niejako na dwóch scenach, połączonych ze sobą za sprawą bardzo wyrazistych gestów bohaterów, dynamicznej kompozycji i wielopoziomowej gry świateł. Nic więc dziwnego, że wspomniany już wcześniej Vasari uważał, że obraz jest najbardziej znanym, najpiękniejszym, niemal boskim dziełem Rafaela, i zachwycał się wieloma jego elementami, a w sposób szczególny obliczem Chrystusa, niespotykanym u żadnego innego malarza.

Ozdoba Luwru

Arcydzieło mistrza nigdy nie dotarło do katedry w Narbonne, ale w 1523 r. zostało umieszczone w ołtarzu kościoła św. Piotra w Montorio w Rzymie. W roku 1797 na mocy traktatu w Tolentino między Napoleonem i Państwem Kościelnym „Przemienienie Pańskie”, jak wiele innych dzieł sztuki włoskiej, znalazło się we Francji i przez ponad dwadzieścia lat ozdabiało galerie Luwru. Trzeba było podejmować wiele wysiłków i skorzystać z pośrednictwa wpływowego artysty Antoniego Canovy, aby obraz został zwrócony i umieszczony w pinakotece watykańskiej, do której codziennie przyciąga tłumy.

Znajduje się on w słynnej Sali VIII, nazywanej niekiedy szkatułką przechowującą – niczym drogocenne kamienie – dzieła Rafaela. Bo poza omawianym „Przemienieniem Pańskim” można tu obejrzeć także „Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny” oraz słynną „Madonnę z Foligno”. Pierwszy obraz jest młodzieńczym dziełem artysty, ukazującym jeszcze mocny wpływ Perugino; ale nawet na nim można już dostrzec zalążki nowego stylu, zwłaszcza gdy chodzi o przedstawianie postaci w sposób bardzo dynamiczny i ekspresję twarzy. „Madonna z Foligno” powstała kilka lat później i została namalowana na desce dla rzymskiego kościoła S. Maria in Aracoeli, na zamówienie Zygmunta Contiego, sekretarza papieża Juliusza II, jako podziękowanie dla Matki Bożej za uratowanie jego domu w Foligno, w który uderzył piorun. Mistrz nawiązał do tego wydarzenia, ukazując w tle Madonny gęste chmury, padający deszcz i błysk pioruna.

„Przemienienie Pańskie”, postrzegane od początku jako arcydzieło, stało się źródłem inspiracji dla innych artystów, którzy, zauroczeni jego pięknem, zapragnęli przedstawić dwie biblijne sceny w niemal identyczny sposób jak to uczynił Santi. W samym Watykanie, w Auli Błogosławieństw, w której Ojciec Święty Jan Paweł II spotykał się często z pielgrzymami na sobotniej wieczornej modlitwie różańcowej, znajduje się niemal „identyczny” obraz o tych samych rozmiarach, a w bazylice św. Piotra jest wspomniana już replika mozaikowa. Może trochę mniej znane są imitacje, które do dzisiaj możemy podziwiać w kościele Przemienienia Pańskiego na rzymskim Ianiculum oraz – już poza Rzymem – w uroczym umbryjskim Spoleto.

Pozostaje mi jedynie zachęcić wszystkich rodaków przyjeżdżających do Rzymu do zwiedzenia Muzeów Watykańskich, idąc „śladami” Rafaela – tego, którego bała się wielka matka natura…


Zbliża się wielkimi krokami odpust naszej wspólnoty parafialnej Ku czci Przemienienia Pańskiego. Dzień Imienin Naszej Parafii. 06. sierpnia 2022 r. g. 18 oo (Uwaga zmiana godziny). Słowo Boże i Mszę Św. odpustową wygłosi ks, Adam Kurasz proboszcz z Klinisk Wielkich. Zapraszam.

Ks. Dariusz Kiljan

proboszcz