Okiem Tomasza
Grzech – jak pisał św. Tomasz – jest brakiem cnoty, jej przeciwieństwem. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest zatem przeciwieństwem cnoty umiarkowania. Często staje się uzależnieniem od dóbr, których się pożąda. Ten grzech może mieć niejako dwie odmiany: człowiek sam grzeszy swoim nieumiarkowaniem albo nie jest w stanie dostrzec potrzeb drugiego człowieka.
Dzisiejsze czasy sprzyjają temu, by w ten grzech często popadać. Zewsząd jesteśmy kuszeni nabywaniem nowych rzeczy, by nie żałować sobie odrobiny smaku czy luksusu. W programach czy poradnikach kulinarnych zachęcają nas do kosztowania coraz bardziej wyszukanych potraw. Dla wielu jedzenie staje się czymś najważniejszym w życiu, pewną formą hobby. Co więcej, promocja konsumpcyjnego stylu życia utrwala w nas przekonanie, że powinniśmy kupować dużo żywności, ponieważ od tego zależą nasze zdrowie, kondycja gospodarki czy też miejsca pracy. Kupiona w nadmiarze żywność często trafia do kosza, bo już minął jej okres przydatności do spożycia albo też człowiek kupił coś nowego, nierzadko pod wpływem reklamy. W dodatku wszystkiego chcemy skosztować, przy okazji często się przejadając. Problem w tym, że nadmiar, nieumiarkowanie w posiłkach powodują nie tylko nadwagę, ale i uzależnienie od niego. Przejedzony człowiek często nie ma chęci do jakiejkolwiek aktywności ponad to, co musi wykonać. Odczuwa zmęczenie po posiłku, ociężałość, ospałość. Jak więc zobaczy i odpowie na potrzeby drugiego człowieka?
Zamknięty krąg
Brak opanowania w żywieniu prowadzi także do innych grzechów. Przejedzony, ospały człowiek łatwiej wpada w lenistwo. Pojawia się u niego niechęć do spraw duchowych, modlitwy i pomocy drugiemu człowiekowi. Nadmiar pokarmu sprzyja także rozbudzeniu zmysłowemu, to zaś tworzy grunt dla pokus innej natury.
Skutkiem obżarstwa jest także otyłość, którą można coraz częściej zauważyć nawet u dzieci. Powodem tego może być przejadanie się lub też spożywanie żywności sprzedawanej w fast foodach. Często „doprawionej” różnego rodzaju związkami chemicznymi, ulepszaczami smaku i wyglądu, co sprawia, że dany produkt apetycznie wygląda i dobrze smakuje, ale z punktu widzenia zdrowia ludzkiego nie nadaje się do spożycia. Człowiek po prostu zapycha się nim.
Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu prowadzi również do wielu chorób mających swe źródło w psychice. Wymienić tu można takie jak anoreksja, bulimia czy też alkoholizm. Ostatnio coraz częściej pojawia się także nowa choroba związana z jedzeniem, która ma podłoże psychiczne, a jest nią ortoreksja. To swoisty kult jedzenia, obsesja na punkcie zdrowej żywności i czystości kulinarnej. Człowiek, który jej doświadcza, spożywa tylko określone rodzaje potraw. Często sam je przygotowuje, dbając przesadnie o czystość. Wszystko po to, aby za wszelką cenę zachować nienaganne zdrowie i przedłużyć swoje życie. Przyczyną ortoreksji jest nieuzasadniona racjonalnie dbałość o zdrowie. Chorują na nią ludzie skoncentrowani na sobie i za wszelką cenę dążący do ideału. A skoro nie można tego spełnić w 100%, więc ów styl życia powoduje konflikty interpersonalne i izolację, ponieważ ortorektyk jest skoncentrowany wyłącznie na tym, co jest związane z przygotowaniem, przechowywaniem i konsumpcją żywności.
Przykład idzie z góry
Kolejną przyczyną nieporządku w dziedzinie odżywiania jest postawa wielu rodziców, którzy wmuszają w dzieci posiłki, choć one nie odczuwają głodu. Oczywiście trzeba dbać o zdrowie dzieci, ale nie może być w tym przesady. Każdy w odżywianiu powinien kierować się sygnałami, które w sposób naturalny wysyła zdrowy organizm.
Grzech nieumiarkowania często koresponduje z naszym egoizmem. Obecnie słyszymy o klęskach głodu w różnych częściach świata czy też o osobach z naszego bliskiego otoczenia, które cierpią z powodu ubóstwa. Na krótką chwilę im pomagamy, szybko jednak o nich zapominamy. Sami zaś oddajemy się wykwintnym ucztom ponad zapotrzebowanie naszego organizmu. Czyż nie byłoby lepiej podzielić się swoim posiłkiem z potrzebującym bliźnim nie tylko z okazji jakichś akcji czy dla społecznego poklasku? Dobrze by było, gdyby pamiętało się o tym każdego dnia, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyło na ubogich.
Nieumiarkowanie przejawia się nie tylko w jedzeniu i piciu, ale dotyczy także wielu innych dziedzin naszego życia. Dzisiejszy konsumpcyjny styl życia wyrugował myślenie o potrzebach w ich naturalnych kategoriach. Bombardowany reklamami człowiek pragnie mieć co chwilę nowe rzeczy, choć stare mogłyby jeszcze przez długi czas mu służyć. To nieumiarkowanie sprawia, że ciągle gonimy za coraz nowszymi doznaniami. Jest ono przyczyną przyspieszenia tempa naszego życia, co niestety nie wpływa korzystnie na nasze zdrowie. Człowiek nie potrafi także zaakceptować naturalnego rytmu rozwoju swojego organizmu. Stąd też wypływa pragnienie bycia wiecznie pięknym i młodym, czemu sprzyja cały przemysł kosmetyczny.
Zastanawiając się nad tym, jakie jest remedium na grzech nieumiarkowania w jedzeniu i piciu, trzeba wskazać na to, co już było wypracowane w starożytności, a mianowicie na zachowywanie postu, w szczególności zaś postu ścisłego. Człowiek, który jest w stanie odmówić sobie jedzenia i picia w chwili, kiedy odczuwa głód i pragnienie, potrafi odmówić sobie wszystkiego, co będzie dla niego niebezpieczne. Jedzenie i picie należą bowiem do podstawowych potrzeb człowieka. Zapanowanie nad tą potrzebą sprawi, że człowiek będzie w stanie panować nad każdą inną. Stanie się panem samego siebie. Chodzi przecież o to, aby być prawdziwie wolnym.
Krzysztof Paluch SCJ